Jerzy Bogacz. Jakie były Pana pierwsze gołębie?
Zdzisław Gogolewski. Moje pierwsze gołębie
to ryś polski hodowany przez mojego ojca, który zmarł w 1984 roku i ja
zaopiekowałem się jego gołębiami. Ponieważ miałem działkę w Puszczykowie miałem
gdzie pobudować gołębniki do których przeniosłem gołębie hodowane przez ojca.
Od tego czasu na dobre zacząłem
interesować się gołębiami i
zacząłem poszerzać moją hodowle o nowe
rasy gołębi. Za namową kolegi Dorynka wprowadziłem do hodowli kinga, po pewnym
czasie, zwiedzając zagraniczne wystawy
spodobała mi się mondena angielska i voorburski garłacz
tarczowy, które szybko poszerzyły moją hodowlę.
J.B. Kiedy przyszły pierwsze sukcesy?.
Z.G. Nie prędko z kupowanych gołębi na „Sielance” od przypadkowych hodowców trudno było dochować się ładnych wystawowych gołębi. Dopiero sprowadzenie ładnych gołębi z zagranicy i jeszcze kilka lat prac hodowlanych dało pierwszy sukces i w 1995 roku zdobyłem championa w rasie king był to bardzo piękny gołąb. Praca hodowlana nad tym kingiem wiele mnie nauczyła i kolejne sukcesy z pozostałymi rasami przychodziły już łatwiej.
J.B. Pana recepta na zdrowe stado?
Z.G. Moim gołębiom nie żałuje karmy mają ją w karmidłach zasypowych i pobierają dowoli. Karmę kupuję gotową odpowiednią na dany sezon np. lęgową, pierzeniową. Ptaki mają stały dostęp do gritów, który mieszam z suchymi drożdżami piwnymi, mogą dowoli pobierać witaminy w proszku i zgodnie z programem szczepień stare i młode są co roku sczepione.
Moja hodowla składa się z ok. 40 par rozpłodowych, a pod koniec sezonu lęgowego dochodzi do 200 gołębi. Przy takiej ilości gołębi nie mogę pozwolić na oszczędzaniu na lekach czy witaminach bo mogę stracić wszystko.
J.B. Jakie plany hodowlane na przyszłość.
Z.G Rozbudowuje moje gołębniki i moim marzeniem jest mieć jeszcze jedną rasę barwnogłówkę poznańską bo uważam, ze prezes związku powinien hodować rodzimą rasę, a barwnogłówka poznańska jest w godle naszego związku.